© Poliklinika Arciszewscy 2018. Wszelkie prawa zastrzeżone. Prezentowane treści mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią oferty w rozumieniu Art.66 par.1 Kodeksu Cywilnego, w związku z tym nie ponosimy odpowiedzialności za ewentualne błędy, niekompletność lub nieaktualność informacji, ani też za jakiekolwiek szkody powstałe w wyniku działania lub zaniechania w oparciu o zamieszczone materiały.
Poliklinika Arciszewscy
Wyjątkowe miejsce dla każdej z nas
Poniżej przedstawione zostały opinie naszych pacjentów na temat Polikliniki. Zachęcamy do dzielenia się własnymi doświadczeniami z pobytu w ośrodku. Wszystkie opinie i sugestie są dla nas bardzo ważne – pozwalają nam udoskonalać jakość obsługi i dostosowywać się do zmieniających się potrzeb pacjentów.
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy podzielili się z nami swoją opinią!
Monika Łokić
Serdecznie dziękuję całemu personelowi kliniki za pomoc przy porodzie oraz opiekę po nim. Poród dla kobiety to bardzo ważne przeżycie a co dopiero jak się rodzi pierwszy raz. Szczególnie chciałabym podziękować: – Pani dr Katarzynie Młodzianowskiej – Kosel za prowadzenie mojej ciąży oraz za bycie ze mną przy porodzodzie, szybkie zmotywowanie do działanie kiedy zabrakło mi sił. Dziękuję za codzienne odwiedzanie mnie po porodzie. Kontrolowanie czy wszystko dobrze się goi. – Pani Annie Sochoń która była dla mnie niczym matka na sali porodowej, została nawet ze mną po godzinach swojej pracy, była ze mną do końca. – Pani Agnieszcze Kołtun, dzięki której udało mi się karmić piersią. Dokładnie wyjąsniła mi jak działa laktacja, miałam strasznie problemy z przystawienien dziecka do piersi a Pani Agnieszka z anielską cierpilowścią pomagała chyba ze 100 razy przystawiać dziecko. Podtrzymywała mnie na duchu mówiąc, że ja i dziecko musimy się wzajemnie siebie nauczyć, że laktacja wkrótce się zwiększy, maluszek będzie najedzony a ja szczęśliwa i tak się stało. – Pani Irenie Sacharewicz, która dokładnie wyjąsniała jak należy pielęgnować o maluszka. – Pani Monice Truszkowskiej, która zazwyczaj podpinała mnie pod ktg, przychodziła co chwila pytała się jak się czuję, czy czegoś mi nie trzeba, wspierała mnie w trudnych chwilach. – Pani Annie Karwowskiej, która zawsze była przy mnie, podczas nieplanowanych wizyt gdy coś złego się działo. Dziękuję też Paniom położnym które przychodziły do mnie w środku nocy z uśmiechem na ustach a których imion nie pamiętam. Chciałam również podziękowąć paniom sprzątającym, których nikt tu nie wymienia, dzięki nim było naprawdę czysto.
Magda
Wszystko funkcjonuje w Poliklinice bez zastrzeżeń (kompetencje lekarzy, warunki etc.). Można by długo pisać. Rodziłam tu córeczkę i planuję urodzić tu kolejne dziecko. Jedynym mankamentem (nasilającym się w ostatnim czasie) jest właściwie brak możliwości wejścia na wizytę o ustalonej godzinie. Rozumiem, że pracy lekarzy nie do końca da się zaplanować, ale może warto wprowadzić większe rezerwy czasowe. Płacimy przecież za wizyty i mamy prawo wymagać szanowania naszego czasu.
Bernadetta
Serdeczne podziękowania Panu doktorowi Markowi Grenda, który prowadził moją ciążę i był przy porodzie. Był to mój trzeci poród, ale pierwszy w Poliklinice. Podczas moich ciąż miałam do czynienia z wieloma lekarzami i bardzo żałuje, że dopiero za trzecim razem trafiłam na Pana doktora Marka Grenda. Pan doktor podczas każdej z wizyt cierpliwie odpowiadał na wszystkie moje pytania, tłumaczył, a po porodzie drogą cięcia cesarskiego, w trakcie pobytu w Poliklinice nadal sprawował nade mną opiekę. Bardzo profesjonalne i miłe podejście do pacjenta. Swoją opinią chce pozytywnie ocenić nie tyle pobyt w Poliklinice, ale Pana doktora.
Gaba
Chciałabym najserdeczniej podziękować całemu personelowi Kliniki za to, że dzielił ze mną najpiękniejsze chwile w życiu. Mija właśnie pół roku od narodzin mojej córeczki. Jest śliczna, zdrowa i karmiona piersią, pomimo początkowych trudności. Byłam bardzo nastawiona na karmienie wyłącznie piersią i dokarmienie dziecka mieszanką było dla mnie rownoznaczne z tym, ze jestem złą matką, bo cóż to z matka, która nie potrafi nakarmić swego dziecka. Dopiero Panie w szpitalu uzmyslowiły mi, ze owszem trzeba przystawiać dziecko jak najczęściej do piersi, żeby pobudzać laktację, ale jeśli sie nie najadł, to trzeba je nakarmić. Początkowo sie z tym zupełnie nie zgadzałam i z uporem maniaka przystawialam małą do piersi. Po pierwszym dniu brodawki miałam zmasakrowane, płakałam na samą myśl o przystawieniu dziecka. Zośka wrzeszczała w niebogłosy, ja obolała, zła na cały świat, w akcie desperacji poprosiłam o dokarmienie, myśląc "poddałaś sie , słaba kobieto". Jedna z położnych wytłumaczyła mi wtedy cierpliwie cały mechanizm produkcji mleka, ze organizm musi "zaskoczyć", a to chwilę potrwa, ale jeśli bede przystawć malutką pomimo bólu, a potem pozwolę dokarmić malutką, żebyśmy obie mogły odpocząć, to pokarm się pojawi, bo stres i zmęczenie wcale nie pomagają w produkcji pokarmu, a wręcz go hamują. Zaufalam tej kobiecie i dziś jestem jej bardzo wdzięczna, choć wtedy było mi naprawdę truno. Tam pracują doświadczeni ludzie, którzy dobrze mi życzyli. Dziś to wiem i dziękuję z całego serca razem z Zosieńką. Pozdrawiam i do zobaczenia:)
Justyna
Zgadzam się ze swoją przedmówczynią w 100%. Moja córka również przyszła na świat drogą cięcia cesarskiego (przy którym także nie było mojego lekarza prowadzącego). Rekonwalescencja po cięciu była dla mnie bardzo trudna i bolesna. Dwie doby, które spędziłam w klinice okupione były bólem, co utrudniało mi przystawianie dziecka do piersi. Niestety – nie otrzymałam oczekiwanej pomocy. Położne sprawdzały tylko, czy proces laktacji się rozpoczął i odchodziły. Dziecko płakało z głodu a ja z żalu, że nie jestem w stanie jej nakarmić. Gdyby nie cudowna położna środowiskowa, ktora odwiedzała nas po porodzie w domu, pewnie nie karmiłabym swojej córki piersią nawet przez kilka dni. Smaczne posiłki, przeuprzejma pani sprzątająca i anestezjolog to nie wszystko. Niestety..
Ewa
Rodziłam w 2013r. i w sprawie porad laktacyjnych i opieki poporodowej mam podobne zdanie jak koleżanki. Moja córeczka mimo że przystawiałam do obu piersi cały czas była niespokojna i płakała. Wielokrotnie wzywałam położne które tylko oschle stwierdzały że dziecko jest głodne i mogą je dokarmić butelką ale to musi być moja decyzja. Po czym wychodziły. Jedyny wybór jaki mi dano to krzyczące z głodu dziecko albo butelka. Zero wsparcia w tej sprawie. W sprawie bólu było podobnie niestety…Lekarz ordynator stwiedził "o jak mi przykro" i wyszedł. Kiedyś w tej klinice było inaczej… bo rodziłam 2 razy i mam porównanie.
Anna
Do przedmówczyń: Szanowne Panie, nawał pokarmowy po porodzie zaczyna się zwykle na trzeci dzień, a po cięciu cesarskim jeszcze później. Czym więc położna ma nakarmić "płaczące z głodu dziecko"? Drugiego syna urodziłam w klinice. Był duży i pokarmu początkowo nie wystarczało, był więc dokarmiany butelką, co bynajmniej nie zaburzyło laktacji, bo karmiłam piersią przez 14 miesięcy! Nie demonizujmy zatem dokarmiania, bo jeśli w piersiach pustka, to jaki wybór zostawiamy położnym? Teraz nie ma banków mleka ani instytucji mamki, więc położna w szpitalu powinna być zaopatrzona w czarodziejską różdżkę i za pomocą magicznego zaklęcia wyczarować pokarm w pustych piersiach. Jeśli o mnie chodzi, to Panie Położne były bardzo pomocne, wspierały mnie, służyły radą, kiedy tego potrzebowałam. Polecam klinikę, bo to naprawdę dobre miejsce, by cieszyć się pierwszymi chwilami ze swoimi małymi Skarbami.
Swoją córeczkę urodziłam we wrześniu. Poród był dla mnie bardzo ciężki i zakończył się cesarskim cięciem. Mojego lekarza prowadzącego nie było w najtrudniejszych dla mnie chwilach, pojawił się dopiero przy operacji. Jednak nie mogę narzekać na ogólną opiekę porodową ? dziękuję przede wszystkim wspaniałej położnej Annie Sochoń i drugiej położnej, której nazwiska niestety nie pamiętam oraz anestezjologowi ? dr. nauk med. Tomaszowi Zawadzkiemu – za to, że wiele razy przychodził Pan do mnie podczas porodu i z wielką cierpliwością pomagał w bólu, dziękuję. Opieka po porodzie jest wspaniała, naprawdę – ja, jako mama odpoczęłam. Pokój dwuosobowy, łazienka z prysznicem, zapewnione potrzeby higieniczne, pyszne jedzenie itp. Jednak mam uwagę odnośnie porad laktacyjnych – nie tylko ja, ale też inne mamy rodzące w klinice – NIE ISTNIEJE TU ŻADNA POMOC W TYM ZAKRESIE. Niestety, ja takiej nie otrzymałam – po każdej mojej prośbie przychodziła co raz to inna położna z radą: kupić kapturki, karmić butelką! Usłyszałam, że mam za małe piersi i nie mam mleka, więc czym chcę karmić. Jedna z położnych stwierdziła, że podawanie butelki noworodkowi nie zaburza laktacji! Po wielu trudach, udało mi się karmić piersią – ale to zasługa prywatnych porad laktacyjnych, już po powrocie do domu. To naprawdę dziwne, żeby w takiej klinice nie było żadnego, profesjonalnego doradcy laktacyjnego. Oczywiście polecam każdemu tę klinikę ? jeśli będę rodzić drugie dziecko, to chciałabym właśnie w tym miejscu. Mam nadzieję ? i nie tylko ja ? że do tego czasu zmieni się tam polityka laktacyjna i mamy będą mogły otrzymywać pomoc w jej zakresie.
Katarzyna
Rodziłam z klinice w grudniu i jestem bardzo zadowolona z opieki.Szczególnie polecam paniom po cesarskim cięciu, kiedy nie ma się siły żeby chociaż podnieść dziecko, a panie położne zawsze służą pomocą.Jedyne zastrzeżenia mam do dwóch położnych z recepcji.Ze trzy razy podczas odbywania wizyt, moje oczekiwanie było znacznie przedłużone ponieważ pani zapomniała mnie odznaczyć w systemie.Rozumiem, że takie sytuacje mają prawo się zdarzyć, szczególnie przy większym zamieszaniu, jednak wypadałoby wtedy przeprosić, a nie udawać że nic się nie stało.
Chciałam bardzo podziekować za opiekę w trakcie porodu lekarz i polożne pełen proesjonalizm. Zastrzeżenie odnośnie opieki poporodowej zwłaszcza porad laktacyjnych położne w tej kwesti nie były wcale pomocne a jedynie ich wsparcie polegało na zaproponowaniu butelki i sztucznego mleka a kiedy kobiecie zależy na karmieniu piersią to chyba to nie ma sensu. Położna przynosiła dziecko do karminia i odchodziła moja córeczka jest pierwszym moim dzieckiem więc oczekiwałam od kliniki wparcia w tej materii.